Gustaw Herling-Grudziński
(1919 — 2000 )
Kolejną kartę polskiej drogi do niepodległości otwiera wybitny prozaik – świadek nieludzkich czasów nie tylko na nieludzkiej ziemi, ale także w zatrutych ideologiami ludzkich duszach – od czasów wojny światowej aż do końca nasyconego bolesną treścią dwudziestego wieku. To Gustaw Herling-Grudziński, pisarz, krytyk literacki, żołnierz, więzień sowieckich łagrów, których rzeczywistość opisał sugestywnie w zbeletryzowanym pamiętniku pt. Inny świat. Urodził się 20 maja 1919 roku w Kielcach, w spolonizowanej rodzinie żydowskiej, tam też uczęszczał do Gimnazjum im. Mikołaja Reja. Przed wojną był przez dwa lata studentem filologii polskiej, publikował swoje teksty w czasopismach „Ateneum”, „Pion”, „Nowy Wyraz”, redagował tygodnik „Orka na Ugorze”. Był – już w październiku 1939 roku – w gronie założycieli jednej z pierwszych polskich organizacji konspiracyjnych, Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej (PLAN) i przewodniczył jej przez dwa miesiące. Później wyjechał do Lwowa, następnie udał się do Grodna, gdzie znalazł pracę w teatrzyku kukiełkowym, w marcu 1940 r. próbował przedostać się na Litwę – wówczas to został aresztowany przez NKWD i skazany na pięć lat pobytu w obozach. Poprzez więzienia w Witebsku, Leningradzie i Wołogdzie trafił do łagru w Jercewie. W styczniu 1942 r., mimo obowiązującego już od kilku miesięcy układu Sikorski-Majski, został stamtąd zwolniony dopiero po głodówce protestacyjnej. Przyłączył się do armii gen. Andersa, brał udział w bitwie pod Monte Cassino, za co został odznaczony Orderem Virtuti Militari. Po wojnie dzielił los polskich wygnańców, przebywał we Włoszech i w Londynie, wreszcie osiadł na stałe we Włoszech. Przed wojną był sympatykiem Polskiej Partii Socjalistycznej, przystąpił do niej w roku 1946 we Włoszech, zaś zrezygnował z członkostwa w roku 1960 na znak protestu przeciw usunięciu z jej szeregów Adama Ciołkosza. Jako emigrant polityczny był publicystą londyńskiego tygodnika „Wiadomości”, współtworzył i redagował paryski miesięcznik „Kultura”, pracował dla Radia Wolna Europa. W roku 1952 dotknął go bolesny cios: jego żona, Krystyna, popełniła samobójstwo. Od roku 1955 jego miejscem na ziemi stał się Neapol – tu poślubił Lidię, córkę Benedetta Crocego. Mimo oddalenia, żył sprawami Polski: współpracował z Komitetem Obrony Robotników, Polskim Porozumieniem Niepodległościowym, działał w Ruchu Stu. Jego twórczość spotkała się w ojczystym kraju z dużym uznaniem. W roku 1998 został odznaczony Orderem Orła Białego. Ten krótki rys biograficzny, jakkolwiek przywołuje bolesne etapy polskiego losu: konspiracja, sowieckie łagry, emigracja – być może nie otwiera naszej wyobraźni w takim stopniu, jak te oto słowa Józefa Czapskiego: „Grudziński pamięta, że uczestnicząc w walce dzisiejszego pokolenia o to, by «nie zdziczeć na wyspie oddalonej», musi, jak na wzgórzach Monte Cassino, na każdej stronicy swych pism trwać w nieustannej komunii z żywymi i umarłymi w obronie «niewidzialnego miasta, którego charaktery ludzkie strzegą». O tych charakterach pisał zaś Herling-Grudziński w Przewodniku po samym sobie mocno i bezkompromisowo: „Kiedy myślę o postawach tzw. intelektualistów wobec komunizmu, to mam po prostu odruch wymiotny. (…) Ci, którzy chcieli znać prawdę, mogli ją poznać z lektury książek publikowanych na Zachodzie. Tyle tylko, że tych książek po prostu nie chciano czytać, a ich autorów nazywano «faszystami». Sam tego na sobie doświadczyłem”. A co myślał o duchu polskości, który nie opuszczał go na drogach wygnania? „Jeśli Polacy są naprawdę narodem romantycznym, to jest to anachronizm, który cierniem tkwi w żywym ciele Europy. Jeśli są naprawdę narodem niepodległym, to jest to prawda, która układanej do snu śmiertelnego Europie każe zawsze przecknąć się do życia na nowo” – te słowa napisał Herling-Grudziński w październiku 1944 roku już po upadku Powstania Warszawskiego, rozważając, „jak z coraz to ginących ścieżek polskiego geniuszu niewoli wydeptać szeroki gościniec wolności”.